środa, 30 marca 2016

SAL Magiczne fuksje i poświąteczny remanent.



Witam bardzo serdecznie i poświątecznie.

Jak dobrze, że święta już się skończyły, można wrócić do normalności, ale zanim to nastąpi, ogłaszam, że spóźniona dołączam do Salu u Ani i Renatki, gdzie wyszywamy wspólnie, każda na własny użytek i według swojej wizji Magiczne fuksje. Wzorek pochodzi z Igłą Malowane nr 6/2016, według projektu Ewy Palicy. Moja wersja prawdopodobnie będzie w całości wyszywana krzyżykami, według proponowanej palety kolorów muliny Ariadna, w jedną nitkę, na kanwie Aida 20ct.
Materiał zakupiony i dostarczony jeszcze w Sylwestra ubiegłego roku, doczekał się przycięcia i rozrysowania siatki pomocniczej, piórem na naboje atramentowe / atrament doskonale się spiera i nie zostawia śladów na materiale, nie znika jak przy użyciu pisaków wodnych/.  Zaczęłam wyszywanie w sobotę 19 marca i stan jaki za chwilę pokażę jest na dzień 21 marca.
Najpierw jednak banerek, potem cała reszta:



Jak widać na powyższej fotce, wyszywam trzymając materiał w ręku, odpowiednio zwijany dla wygody, bez użycia tamborka, czy krosna i idę po kolei kolorami w całym wzorze. Kanwa jest zabezpieczona przed strzępieniem się, taśmą malarską i chociaż słabo klej trzyma, to nie przeszkadza w robótkowaniu.  Przewracanie kartek w gazecie, to nie problem. Pokazuję ten stan wyszywania, żeby dziewczynom nie było smutno iż u nich postępy są inne, ale każdy ma swój rytm pracy. Przez Święta troszkę podgoniłam wyszywanie i już widać więcej kolorków, ale to pokażę przy innej okazji.
Tytuł posta ma część drugą, czyli poświąteczny remanent, a dotyczy chyba wszyscy się domyślają czego.
Kochane dziewczyny, wszystkim i każdej z osobna dziękuję za karteczki z świątecznymi życzeniami, które w ogromnej ilości do mnie dotarły. Takiego wysypu to nawet mój mąż się nie spodziewał i żartował idąc do skrzynki pocztowej, czy ma sobie wziąć koszyk na koperty, tyle ich zgarniał.
Teraz w przypadkowej kolejności pokażę każdą z osobna, bo zdjęcia wszystkich ustawionych na półeczce aparat nie objął.

1.
2.
3.
4.
5.
7.
8.
karteczka zrobiona przez 3-letnią córeczkę Krysi
9.
10.
11.
12.
13.
14.
z bloga: to co mam w głowie
15.
16.
17.
z bloga My Kobiety.
 
18.
 
karteczka z załącznikiem przydasiowym.
19.
karteczka i przydasie.
20.
Joasia A.


Jak widać, sporo tego dobrego z życzeniami do mnie dotarło.
Każda z karteczek jest opisana, od kogo dotarła.
Kochane dziewczyny, raz jeszcze dziękuję za życzenia i pamięć.
 Ja wysłałam do niektórych z Was, wyłącznie karteczki, które robiłam, nie było tego wiele, ale na następne święta będę przygotowana wysłać znacznie więcej niż teraz.

W  dniu dzisiejszym mały Oliverek - najmłodszy wnusio skończył roczek. Ponieważ w Święta wyjeżdżał z mamą do Londynu, u nas odbyła się przed urodzinowa imprezka z torcikiem, upieczonym przez drugą babcię - Basię, oto fotka z dmuchania świeczki na torciku, a w tle moja skromna osoba.

a tutaj torcik na wyjeździe:


 
Na tym remanent uważam za skończony.
Wszystkie zabawy z tego miesiąca zaliczone i czekam na następne wytyczne, na kolejny miesiąc.
Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam, ale troszkę się tego uzbierało.
 Do następnego poczytania, baj, baj.
                                                                      


 

czwartek, 24 marca 2016

IX etap i finito.)


Gdy nadejdzie Wielkanocny poranek
Niech spe
łnią się życzenia tęczowych pisanek...
Mazurków kajmakowych, bazi srebrzystych, Bogatego zaj
ąca i kurczaczków puszystych. Świątecznego nastroju, biesiady obfitej,
Lukrowego baranka, a w dyngusa - g
łowy wodą zmytej!

W takim nastroju rozpoczynam dzisiejszego posta, życząc by wszystko się spełniło co powyżej napisane.
             Wesołych Świąt Kochani.

Zabawa u Hubki dobiega końca. IX etap czas zaprezentować.
Zaczynamy od banerka:

 
Jak widać na powyższym obrazeczku, miało być łatwo, bo wybieramy 8 dowolnych elementów obowiązkowych ze wszystkich etapów.  Próbowałam podpatrzeć, jak dziewczyny sobie z tymi wytycznymi radzą, więc moja wersja będzie taka sobie, ale zadowolona z niej nie jestem.
Na tekturce oklejonej wzorzystym papierem są : z każdego etapu, jak nie jeden to dwa elementy, trudno było zdecydować się na któryś, ale po kolei:
 1. pęknięta skorupka + trawa - jest;
2. bazie - są w digu  z napisem ;
 3.religijne - napis w digu;
 4. 3 jajka są nawet w nadwyżce;
5. guzik jest;
 6. kropki+ media - brokatowe, są;
 7. igła zatańcowała z zajączkiem - wiosenne kwiaty na jajeczkach;
 8.koszyk - powiedzmy, że ta sizalowa siateczka go reprezentuje, a na niej wstążeczka z pękniętą skorupką.
Tak więc opis sporządzony, czas ujawnić moją wizję ostatniego etapu zabawy.


Wymogi spełnione, więc teraz spieszę podziękować Ewie za zorganizowanie tego karteczkowego maratonu.
 Ewuniu, dzięki Tobie zrobiłam sporo kartek, które wyruszyły do blogowych koleżanek i nie tylko. Bardzo mnie to zmobilizowało, by eksperymentować ze wszystkim co w zasięgu ręki miałam. Czasem psioczyłam, że wymyślasz wariactwa, ale się podporządkowywałam zaleceniom i robiłam. Bardzo Ci dziękuję za tę zabawę, bo tak to można nazwać. Czy kartki były trafione, czy też nie w świat je posłałam i obdarowane nimi dziewczyny swoje zdanie wyrażą. Ta dzisiejsza, pewnie poczeka sobie do przyszłej wiosny, chyba że jeszcze ją spakuję w kopertę i po świętach do kogoś dotrze.

Witam nową obserwatorkę  CraftLady , w moich skromnych progach blogowych i życzę miłej lektury postów, oraz oglądania tego co udaje mi się zrobić w różnych technikach.

Bardzo dziękuję również za wszystkie komentarze, jakie zostawiacie pod moimi postami.
Kochani, nie odpowiadam na nie, bo w tym czasie wolę pobuszować po waszych blogach i tam wtrącić swoje "trzy grosze", na temat tego co robicie.
Nie przedłużam, bo przygotowania do Świąt nie pozwalają Wam na ślęczenie przy kompie, więc post krótki, kończący wszystkie zabawy na jakie się zgłosiłam. W następnym pochwalę się kartkami od Was, bo dzisiaj dostałam aż 6 słownie: sześć.
Do następnego poczytania, baj, baj.







niedziela, 20 marca 2016

Szczypior u Danusi.


Miało być w niedzielę i mam nadzieję, że zdążę z publikacją przed północą napisać tego posta.
Wiedziałam, że sama sobie taki termin wyznaczyłam, ale nie przypuszczałam iż zejdzie mi tak długo z jego zredagowaniem. Co z tego, że w głowie był ułożony, jak goście się zjawili i siąść do kompa nie było jak. W telegraficznym skrócie napiszę, bo minimalizm w tym miesiącu rządzi niemal wszędzie.
U Danusi tu: w marcu, jak w garncu, szczypior wyrósł na potęgę. U mnie też go nie mogło zabraknąć, chociaż pomysłów na "coś" było sporo, ostatecznie zdecydowałam postawić na prostotę, tak w formie, jak i w wykonanej pracy. Najpierw wstawię banerek, żeby było wiadomo z czym mamy do czynienia, potem cała reszta.


Czy ja lubię szczypiorek, szczerze powiedziawszy, nie bardzo, ale zjadam go np. jako dodatek w rosole, bo mój osobisty kucharz dba o takie sprawy, by na talerzu było różnorodnie. Samego szczypiorku nie konsumuję mimo, że zdrowy i jeść powinnam, ale jak się nie lubi, to się i nie je.
Zieleń szczypiorkowa jest obecna w mojej garderobie w niewielkiej ilości - jedne ulubione spodnie i tyle. Reszta to nici do haftu, czy kordonki, ale gdy zleciłam kupno określonego koloru mojemu mężowi, dając ścinek nitki, to przyniósł mi tak ciemny kolor, że nie nadawał się na moją zamierzoną pracę. Zastępczo powstało coś małego, prostego, ale funkcjonalnego, bo powstała: nikt nie zgadnie co.
Ostatnio w paczce od córki dostałam malutką fotkę mojej wnusi, taką legitymacyjną w rozmiarze i szukałam czegoś, co by mi tę fotkę eksponowało. Miałam ścinki falistej tekturki, po robieniu rameczek do hafcików na kartki, a że wśród nich był ten słuszny, szczypiorkowy kolorek, więc zrobiłam sobie rameczkę, dodatkowo wyposażając ją w szydełkową koroneczkę okalającą zdjęcie i kwiatuszek też szydełkowy. Prostota wykonania zaraz się Wam pokaże, bo zrobiłam ujęcie i z przodu i z tyłu, oraz z umieszczoną foteczką Karolinki.


i tył:

oraz z jego przeznaczeniem:


Rameczka ma wymiary:6,5cm na 7,5cm.

Czy taka szczypiorkowa w 100% praca może być, wszak nie ma w niej nic haftowanego, ale za to jaka piękna wnusia. Imienniczko, czy zaspokoiłam Twoje wymogi na marzec?

Teraz tylko Stefan będzie nakarmiony, a ja idę sobie spać. Do następnego poczytania, być może jeszcze przed Świętami, baj, baj.)

piątek, 18 marca 2016

Etap VIII z IX u Hubki.

Kochani.

Zacznę od podziękowań za przemiłe komentarze pod ostatnim postem, gdzie celowo nie udzielałam odpowiedzi, żeby teraz zbiorczo to uczynić, a Ewunia mi to wybaczy.
Kochani jesteście ze wszystkimi komentarzami, jakie napisaliście.  Nie odpowiadałam, bo co mogłam każdej z Was powiedzieć, dziękuję, czy coś więcej. Bywa tak, że winny się tłumaczy, no może ja jestem winna, ale nie raz pisałam w postach, czy komentarzach, że nie jestem w stanie czegoś zrobić, bo moje ręce nie dają rady. Na tych fotkach były pokazane takie, jakie są i wcale się ich nie wstydzę. Cieszę się, że w ogóle cokolwiek jeszcze mogę nimi zrobić, a jakieś niedociągnięcia w moich pracach, czy fotkach mają wytłumaczenie - drżenia rąk przy fotografowaniu, nie mogę opanować. Wiem, że choroba nie wybiera i pogodziłam się z tym, mimo wszystko staram się być aktywna i " coś robiąca", z lepszym lub gorszym skutkiem, to widać gołym okiem.
 Sporo z Was docenia moje prace, nawet jeśli nie są doskonałe, a niektórzy nawet wynagradzają moją koleżeńskość prezentami, jak w tym tygodniu. Od młodej stażem blogowym koleżanki Jadzi Król z:ROBÓTKOWO, dostałam taki prezent:

widok z góry na komplet bolesławskiej ceramiki, filiżanka ze spodeczkiem i podstawka na herbatę/ to to podłużne/, oraz czekolada.
tu filiżanka w całej okazałości, którą nie nacieszyłam się zbyt długo, bo zarekwirował ją mój mąż w ramach prezentu imieninowego dla siebie.

Jadziu, bardzo Ci dziękuję za ten prezent, wcale nie musiałaś czuć się zobowiązana do jego wysyłania, a to że mężulek mi to zgarnął, to tym bardziej świadczy, że się podobało i zostaje w rodzinie. Ja i tak będę o Tobie myśleć ilekroć spojrzę na podstaweczkę herbacianą, ta została u mnie na widoku wyeksponowana. Uwielbiam ceramikę i porcelanę, więc tym bardziej dziękuję Ci za ten przejaw sympatii.

Dość jednak tej prywaty, bo Hubka mi głowę zmyje, czas przejść do zasadniczego tematu posta czyli karteczka na VIII etap z IX Kartek Wielkanocnych., tutaj:
i banerek:

Znowu w pośpiechu, nie doczytałam, że ma być wstążka lub koronka, więc by wyglądało to na kartkę świąteczną zrobiłam i jedno i drugie.  Zresztą zobaczcie sami:

Kanwa niestety nie 20ct,  obrobiona koroneczką szydełkową, uzupełniona wstążeczką nawet z kokardką / przydaś zrobiony przez Izunię/, zajączek z netu, pisanki i  koszyczek z mojej wyobraźni nowoczesny, bez pałąka i  napis - żeby nie było wątpliwości,  baza wiosena - zielona, w środku życzenia. Minimalizm w każdym calu, ostatnio bardzo popularny .
Karteczka już dzisiaj wyruszyła w podróż, ale kto ją dostanie, ten się dowie po niedzieli, jeśli poczta nie zawiedzie.   Dzisiaj dziękuję Teresce W. i Uli K. za karteczki, które dostałam.
Mam już gotową pracę na szczypiorkowe wyzwanie, ale to pokażę w niedzielę, bo i tak  przesadziłam z tym postem.
Jeszcze tylko info do Ewuni i zmykam, zapraszając na niedzielę do następnego poczytania baj, baj.

wtorek, 15 marca 2016

Wielka - mała wyprawa.


Tytuł chodził mi pogłowie od wczoraj, ale byłam zbyt zmęczona by cokolwiek napisać.
Dzisiaj natomiast komputer tak mi się zawieszał, że miałam ochotę walnąć nim o podłogę. Wywaliło mi Skypa, nie mogłam dodać komentarzy na ulubionych blogach, coś w tej sieci źle się dzieje.

Czego będzie dotyczył dzisiejszy wpis, to już zapewne niektóre stałe bywalczynie się domyślają. Iza z bloga tutaj, już opublikowała swoją relację z naszego spotkania, teraz moja wersja. Izuniu, nie martw się, nie napiszę nic złego, tylko to, co jest najszczerszą prawdą.

Większość z was kojarzy, że ja bardzo rzadko wychodzę z domu, a tym bardziej gdziekolwiek jeżdżę. Tak się  złożyło, że zaryzykowałam i przemogłam, by odwiedzić blogową koleżankę, a nawet, jak niektórzy się zorientowali po wpisach, kogoś więcej, moją wirtualną / teraz już realną, z krwi i kości/ córkę, bo tak się traktujemy z racji dzielącego nas wieku. A było to tak: rozmawiając przez Skypa, doszłyśmy do wniosku, że najprościej będzie, gdy to ja pierwsza odwiedzę Izę, bo mamy samochód i łatwiej będzie podróżować, niż autobusem. Dla mnie była to wielka wyprawa, chociaż dzieli nas około 60 km w jedną stronę. Pozostało jeszcze do tego pomysłu przekonać mojego męża, który nie znając Izy i jej męża, srożył się jak jeż. Gdy wreszcie sam zaproponował, że może ze mną pojechać, wyjazd trzeba było odłożyć z piątku / czekałam na przesyłkę od córki, ktoś musiał być w domu/ na poniedziałek. Może nawet lepiej, że tak wyszło, bo dzień okazał się pogodny, choć chłodny i po zapakowaniu prezentów do auta wyruszyliśmy w nieznane. Powitanie Iza zgotowała niczym dla angielskiej królowej. Większość czasu spędziłyśmy w kuchni, bo tam gospodyni przygotowywała dla nas jedzonko, multum jedzonka, a po nakarmieniu naszych mężów, usłyszeli : panom dziękujemy i zamknęłam za nimi drzwi, by nie słyszeć głośnej ich rozmowy z pokoju. Panowie zwiedzili też plac budowy nowego domu Izy i Jacka, a my w tym czasie będąc w kuchni mogłyśmy na spokojnie sobie porozmawiać i wymienić prezentami. Iza zdążyła już obfocić kosz, który jej psinka na swoje legowisko zaanektowała, ja "fury przydasi", niestety jeszcze nie , więc nie pokażę, ale gdy będę z nich coś robić, to wspomnę od kogo je mam.  Cały ten czas przegadałyśmy, jak matka z córką, o naszych robótkowych sprawach i nie tylko. Takiego udanego dnia nie miałam już dawno. Bardzo się cieszę, że zdecydowałam się na tę małą wyprawę.
 Iza i jej mąż to ciepli i przemili ludzie, tacy " z duszą na ramieniu, a sercem na dłoni", chcieli byśmy pobyli nieco dłużej.  Niestety w samochodzie czekał jeszcze na doręczenie pewien zakup dla mamy mojej synowej, więc trzeba było jechać, a i tak musieliśmy się wracać, bo moje okulary zostały w kuchni Izy na szafce kuchennej. To chyba znak, że często będziemy do siebie wracać. Korzystam z uprzejmości Izy i jej fotek, jakie zrobiłyśmy sobie razem, tylko ja ich nie obcinam i pokazuję nas w całym wydaniu, czyli z moimi i Izy rękami, tak jak rzeczywiście wyglądałyśmy do fotki. Nie mamy czego się wstydzić, każdy wygląda, jak wygląda a moje ręce zżarła choroba, nic na to nie poradzę, nie zamierzam tego ukrywać, mimo niespecjalnego ich wyglądu.  Kto ma słabe nerwy, niech nie patrzy, lub przymknie oko i zerknie tylko na twarze, nie na resztę sylwetek nas obu.

 
To jest to obcięte od dołu.
 
 
Tu już bez przycięcia. Iza wygląda super, wcale nie widać żeby była puszysta, jest po prostu sobą, tak jak i ja - wiekowa mama, babcia dla swoich wnucząt.
 
 
Tu już sama z rękami, jak mi było wygodnie na tej kanapie i patrząca przed siebie.
 
Nie było dziś nic o kartkach, ale i na nie przyjdzie czas, bo z zabaw trzeba się wywiązać terminowo.
 
Serdecznie witam nowe obserwatorki Gretę /Małgorzatę  Michnowicz/ z dalekiej Islandii, która ma stronkę na Facebooku  tu  i tworzy przepiękne kartki, oraz Monię Fioletową, którą też znacie z jej fajnych szydełkowych i nie tylko stworków. Dziewczyny czujcie się jak w domku i rozgoście  po swojemu.
 
Dużo pisaniny, ale czasem tak trzeba, by nabrać dystansu i pokazać się od innej strony, nie tylko rękodzielniczej.  I co Wy na taki osobisty post?
Zapraszam na kolejny post już wkrótce, do następnego poczytania, oglądania, baj, baj.

piątek, 11 marca 2016

Hurtowo.


Zwariowałam do reszty, nic tylko kartki mi w głowie siedzą. Hafciki powstają, jak grzyby po deszczu i na kartonikach je zamieszczam. Biorę udział w kilku zabawach karteczkowych i zaczyna mi się to podobać coraz bardziej.
Zacznę dziś od Agatki: klik i banerek:

Zrobiłam w sumie trzy karteczki z motywem tulipanów i  wszystkie nadają się na to wyzwanie kwiatowe, ale jedną z nich podzielę się do innego wyzwania, co na to powiecie, czy tak można?

Jako pierwsza powstała z trzema tulipanami, wzorek z Igłą Malowane 1/6, Hafty Polskie 2/2014, nieco zmodyfikowana na moje potrzeby wymiarowe kanwy. Haft na Aidzie 20ct, mulina Ariadna, jedna nitka.

 Druga i trzecia karteczka to wzorek częściowy na bieżnik z tulipanami, z Haftów Polskich 3/2010,  również na mojej ulubionej kanwie i muliną Ariadna,


 
Jak widać, każda kartka inna, ale w temacie kwiatowym.
Jeszcze kolaż z karteczek:

                                                                     

                                                                    - 2 -

Kolejna zabawa jest u Uli: klik ; i banerek żeby nie było wątpliwości:

 
Tym razem dwie karteczki, ale jakże różne.
 Pierwsza to wzorek, z Haftów Polskich, nie pamiętam numeru, bo wyszyty czekał na zagospodarowanie już jakiś czas.



Druga skromna do przesady, ale wymagana kokardka jest, wzorek z angielskiej gazety Cross Stitching , ale nie znalazłam daty wydania,


Kolaż, tym razem do Uli.


                                                                      - 3 -

Kartkowanie cały rok,  u Ani Iwańskiej: klik  i banerek:


Gotowi na jeszcze trzy karteczki?
Pierwsza  tulipany, które i do Agatki zamieściłam:

 
 Druga to zajączek z  / oj wcięło mi tę gazetkę, nie wiem gdzie, więc nie podam numeru/, przepraszam, ale zajączki powstały dwa, tylko jeden nie na karteczce, pojechał sobie do Karolinki. Ten co został jest taki:


I ostatnia karteczka z prezentami pod choinką. Hafcik choinki miałam dawno wyszyty, teraz tylko doszły prezenty i hop-siup na karteczkę.

Wymagany kolaż :

 
 I tym sposobem dobrnęłam do końca tego posta.
 
Dziękuję tym, którzy dotrwali do końca i jeszcze tylko dopełnię formalności żabkowo- mailowych i znikam do następnego, pewnie też karteczkowego posta, a może nie, to się okaże. Baj, baj.