środa, 27 maja 2015

W ecru, foczka.

Witam bardzo gorąco.

Za oknem deszcz i zimno, jak nie w maju.

Maj się kończy, ale zabawa w kolorki u Danutki trwa w najlepsze. 
By nie być tą ostatnią, która dodaje swoją pracę na pożarcie Stefanowi, przygotowałam coś w hafcie i nie tylko, ale najpierw odpowiem na pytanie organizatorki odnośnie kolorku, jaki zaproponowała. Do moich ulubionych to on nie należy, chociaż w hafcie sporo się go przewija; ciuszków w tym kolorze u mnie nie ma, wyposażenia domu też nie, ale jakieś serwetki tym kolorem kiedyś na szydełku zrobiłam.
W tej cyklicznej zabawie widzę dla siebie tylko plusy, a jakie, to jak większość już zauważyła:
 

1. poznaję nowych ludzi zafascynowanych różnymi technikami rękodzieła,
2. ciągle uczę się czegoś nowego, chociaż nie wszystko jestem w stanie opanować i pokazać na dobrej jakości zdjęciach,
3. mobilizuję się do wymyślenia czegoś ciekawego na potrzeby zabawy, a przy okazji i swoje, bo inaczej sporo rzeczy by nie powstało.
4. mam okazję pokazać się ze swoimi tworami, nie zawsze na takim poziomie jakim bym chciała, ale cóż siła wyższa, są sprawy, których nie przeskoczę.
5. nie siedzę bezczynnie, tylko coś robię, to taka forma rehabilitacji ruchowej dla rąk, które nie są idealne.
6.  mogę liczyć na podpowiedzi, co źle w danej pracy zrobiłam, ale te moje starania różny efekt dają, nie zawsze po mojej myśli.
7. prowadzenie bloga nie jest łatwe, bo nie potrafię planować, tak jak niektórzy, robię to spontanicznie, dlatego moje posty ostatnio nie są regularnie publikowane.

Wymieniać mogłabym tak bez końca, ale te najważniejsze zawarłam w punktach. Co do minusów, to ja ich nie zgłaszam. 
Teraz  banerek i krótka opowieść o mojej pracy, jaką pokażę.



Danusia maj ogłosiła w takich kolorkach, że trudno było coś wymyśleć,  jednak hafcik powstał szybko, taki mało oryginalny, ale w wymaganych kolorach. Gorzej było z zastosowaniem go do czegoś, jednak  troszkę poszperałam w necie i dziewczyny na swoich blogach pokazały coś, czego musiałam spróbować.
Tymi inspiratorkami były między innymi Monika na Hamaku i blog z kursikiem:   http://diabelskimlyn.blogspot.com/2010/07/kurs-kartka-typu-sztaluga.html  
Dziękuję tym kobitkom za podpowiedzi, a jak mi wyszło popatrzcie:
 

Widać, że składana inaczej, czyli sztalugowa.
Niby prosta, ale namęczyłam się by uzyskać ten wygląd. Ozdobników w niej, jak na lekarstwo, ale gdy będzie wysyłana, to coś jej jeszcze dokomponuję. 
W takim wydaniu zgłaszam na majową zabawę w kolorki. Teraz jeszcze nakarmię  Stefana, a z Wami żegnam się do następnego razu.Baj, baj.


czwartek, 14 maja 2015

Urodzinkowo się zrobiło.

Witam wszystkich.

Zabaw wymiankowych ciąg dalszy,  tym razem Urodzinowe.

Miesiąc maj zaobfitował w urodziny na naszych blogach. Ewa /hubka38/ z bloga Biżuteryja  postarała się o super zabawę wymiankową związaną z urodzinami. Część osób już pochwaliła się swoimi prezentami, jakie dla solenizantek przygotowały, a obdarowane na swoich blogach, również pokazały co otrzymały. Pierwszą obchodzącą swoje święto była Bożenka z bloga "mam i ja", jej post ukazał się dzisiaj wieczorkiem. 
Moja wersja paczuszki dla Bożenki była taka:

1.kominiarczyk na szczęście,
kanwa 18, mulina Ariadna oraz
innych nieznanych firm.
Haft w jedną nitkę.
Można go przykleić do ściany, mebla załączonymi rzeponaklejkami.
Mam nadzieję, że szczęście przyniesie wszystkim domownikom, nie tylko Bożence.








2.Woreczek na przybory hafciarskie
z motywem hafciarki, 
kanwa 18, mulina Ariadna, kolor fioletowy.
















3.Woreczek z monogramem literki "B" na osobiste przydasie solenizantki,
lub co sobie umyśli.













4.Komplet serwetek do 
własnoręcznego wyszycia 
przez Bożenkę, według uznania.























5. Karteczka z bukiecikiem fiołków.


















6. Troszkę słodyczy, ale to już u Bożenki zobaczcie, bo ja tego nie ujęłam na swoich zdjęciach.

Drugą solenizantką była Tereska z bloga " Teresa haft krzyżykowy  i biżuteria z koralików. 
Zestaw Tereska miała podobny, tak się przedstawia na moich fotkach.

1.kominiarczyk
 













2.hafciarka w kolorze brązowym
naszyta na woreczek  plus pasemka muliny 


















3.Woreczek z gąsieniczką
dla córeczki Tereski.
4. bazy karteczek z kopertami.
5.kanwa do wyszywania 14,
i na niej prześwietlona niestety
karteczka z tulipanem.


















tu fotka od Tereski wyraźniejsza






















6.motek ozdobnej taśmy na
szalik boa













oraz słodkości, to u Tereski do obejrzenia.

Mam nadzieję, że obydwie dziewczyny dostały, to co mogły ode mnie dostać, po niesprecyzowanych  opisach przy zapisywaniu się na wymiankę.
Bardzo ciężko jest wysondować, co akurat danej osobie najbardziej by się przydało, na dany moment. Starałam się trafić w gusta a czy mi się udało, może kiedyś się dowiem. 
Sporo haftów z tej okazji powstało, ale w tym czuję się najlepiej, więc każda z następnych solenizantek może się podobnych spodziewać, może w innym wydaniu, ale moimi rękami wykonanymi.
Teraz już wiecie czym się tak ostatnio zapracowuję, nie bywając za często z postami na blogu, a życie haftem się toczy.

Napisałam, pokazałam co robiłam, wracam do moich robótek.
Do następnego razu, baj, baj.
 
 

niedziela, 10 maja 2015

Paryż

Witam po krótkiej przerwie.

Dzisiaj mija termin pokazania prac na Wyzwanie u Hanulka, gdzie bawimy się na zadany temat. Tym razem był to temat:

 Jak tylko przeczytałam, pomyślałam sobie wzorek na wieżę Eiffla mam to nie problem. Tak też zrobiłam, grubo przed czasem machnęłam hafcik, ale nie mogłam się zdecydować co do jego zastosowania użytkowego Stanęło na odwiecznym obrazku, czyli hafcik w rameczce.
Dane obrazka:  kanwa 18 kolor kremowy, mulina z Holandii bez numeru, w wiosennej zielonej barwie, haftowany w dwie nitki, bo w jedna było zbyt prześwitująco. Ramka domowych zapasów, kupiona kiedyś za 3 zł.

 Zanim jednak wrzucę to do żabki, mam nadzieję, że Hania mi wybaczy, chciałam podziękować wszystkim za przemiłe komentarze pod moim poprzednim postem o lalce, na które nie odpowiadałam, jak to zwykłam robić, bo czas ten poświęcałam na odwiedzanie Was na blogach. Ponadto z wielką radością witam nowe osóbki wśród komentujących i obserwatorów, przybywa Was i to mnie bardzo cieszy; czujcie się jak u siebie i mam nadzieję, że będziecie zadowolone z tego co u mnie czytacie i oglądacie. A skoro pozwoliłam sobie na tyle, to jeszcze na odchodne, coś co Wam podniesie ciśnienie. Wczoraj mąż znalazł w lesie:


 Cztery zdrowiutkie grzybki, fotka niespecjalna, ale grzybki już w sosiku, więc nie ma szans na powtórkę.
I takim akcentem kończę, bo czas ucieka.
Do następnego razu, baj, baj.

piątek, 8 maja 2015

A lala gdzie?

Witam wszystkich.

Tytułem posta wita mnie wnusia przez Skypa, jak tylko się połączymy na pogaduchy z córką.
O co chodzi z tą lalą, już wyjaśniam. Jakiś czas temu Madzia Al lienor ogłosiła, że lalka Jane z głową, jaką jej zrobiła, już się jej nie podoba i szuka chętnych, którzy ją przygarną. Chciała nawet tę główkę zamienić na inną, ale odezwało się tak wiele chcących przygarnąć laleczkę, że na drodze losowania, to znowu szczęśliwy los uśmiechnął się do mnie.
 Madzia nawet zrobiła nową główkę, ale mnie podobała się ta pierwsza wersja i tak w poniedziałek w porze obiadowej, pan z poczty doręczył mi przesyłkę, a w niej lalę, która tak mnie urzekła.
Ktoś powie, i będzie miał rację; no to się obłowiła, bo w komentarzach pod wcześniej pokazywanymi prezentami takie słowa padały. Ja nikomu nie zazdroszczę wygranych w rozdawajkach, a że szczęście przyszło do mnie to nie moja wina. Zresztą co ja się tłumaczę; mam lalkę i już. Na własne oczy mogę dostrzec kunszt z jakim wszystko w niej jest wykonane, i nie dziwię się Karolci, że chce ją oglądać wirtualnie, bo tylko tak może, przynajmniej na razie, póki nie przyjedzie do babci w odwiedziny.
Madziu, wprawdzie po otrzymaniu przesyłki rozmawiałam z Tobą, ale teraz jeszcze raz pisemnie Ci DZIĘKUJĘ.  Jestem lalą zachwycona, co zaraz pokażę na fotkach w kwietniowych kolorkach mojego przedpokoju, bo mój mąż taki kolorek sobie udumał na malowanie.












Madzia do laleczki dołączyła jeszcze kilka drobiażdżków, które zostaną odpowiednio wykorzystane. Bardzo dziękuję Madziu, mistrzyni w tym co robisz.

Wybaczcie, że tak mało mnie w tym naszym świecie, ale przez remont częściowy mieszkania, mimo że większość prac wykonuje mąż, nie chce mi się nawet do kompa zaglądać, tyle wszędzie kurzu i zapachów farb, aż głowa boli. Może jak już mężuś pójdzie do pracy, ja wrócę do swojego starego rytmu życia.

Na dzisiaj tyle, bo i moja wena pisarska gdzieś się ulotniła.
Do następnego razu, baj, baj.